| 
 | 
| 
 | 
komentujesz artyku: Opowieść o łataniu dętki Opowieść moją zacznę w od miejsca w którym koñczą się wszystkie inne. A więc kiedy do odjazdu pociągu zostało niewiele czasu dobiliśmy do najbliższego asfaltu i pojechaliśmy na stację. Była 13:50, pociąg o 14:24 przed nami około 12 km. Jak zwykle na styk. Autor: Piotr Piłaciński 
 
 | |||||||||||||||
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz. strona główna | index | ||||||||||||||||