Zwykle nie miałam pojęcia, jak się nazywa następne miasteczko lub wioska. Gdy zatrzymywałam się, żeby zapytać o drogę, pokazywałam tylko serię znaków, którą zakreślałam na stronie, po czym jechałam dalej zgodnie z potakującym lub przeczącym ruchem głowy i za palcem pokazującym kierunek. Oczywiście, czasami nie było kogo pytać. Wtedy stałam na skrzyżowaniu, patrząc w górę na drogowskaz, w dół na atlas, w górę na drogowskaz, w dół na atlas i szukając dwóch jednakowych ciągów: „trzy znaki, w drugim jest trójkącik bez podstawy nad trzema równoległymi kreskami…” Trwało to długo (tutaj wszystko trwało długo), ale działało.
Erika Warmbrunn „Gdzie koñczy się droga. Samotna wyprawa po bezdrożach Azji”