Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower

Górskimi Drogami Sudetów cz. 3

Kiedy piszę te słowa, nie ma jeszcze części drugiej, ale aby zachować chronologię i pamięć muszę zrobić drobną lukę, którą mam nadzieję uzupełnić. A teraz cofnę się w czasie, do ubiegłorocznego wyjazdu, kiedy to staliśmy na sudeckiej przełęczy i zastanawialiśmy się, czy pojechać na Śnieżnik teraz, czy kiedy indziej. Jak to zwykle bywa, wyszło wtedy to drugie, ale "kiedy indziej" nadeszło dość szybko i znowu staliśmy na tej samej przełęczy, tyle że była to sobota rano a nie niedziela wieczór i chociaż zmęczeni byliśmy już dość solidnie (o czym za chwilę), Śnieżnik był bliski i realny.

Miał to być wyjazd górski, i ultralajtowy (UL). To drugie nie dotyczyło bynajmniej lekkości trasy, tylko lekkości bagażu. Po wyrzuceniu wszystkiego co zbędne, poczynając od namiotu, kończąc na szczoteczce do zębów mieliśmy po niecałe 10 kg na głowę z jedzeniem na dwa dni włączenie. Wyrzucenie namiotu nie znaczyło rzecz jasna, że będziemy spać pod dachem - do tego byśmy się nie zniżyli. Ale o tym za chwilę, bo teraz pisze o tym, o czym chwilę temu miało być za chwilę, i znowu dla zachowania chronologii nie mogę pisać na raz o wszystkim.

Byliśmy więc na przełęczy między Jasieniem a Trójmorskim Wierchem. Aby tu dotrzeć obraliśmy sobie drogę z początkiem na Przełęczy Międzyleskiej, więc tam gdzie góry stykają się z asfaltem, oraz styka się Polska z Czechami. Plan był taki, aby jechać rowerami przez Masyw Śnieżnika możliwie po grzbiecie. Tak więc na początku polami i łąkami, ścieżką widoczną lub nie jechaliśmy sobie w krajobrazie rolniczym. Tenże skończył się pod górą Opacz i przerodził w krajobraz górsko-leśny. Był to jeden ze specyficznych typów tego krajobrazu, zwany wiatrołomami górskimi. Drzewa leżały wszędzie, najbardziej rzecz jasna na naszej drodze. Droga była stromo pod górę i tak trzeba by było pchać rowery, ale co innego pchać rowery po drodze, a co innego po wiatrołomach. Tak więc przenosiliśmy, omijaliśmy, przepychaliśmy się przez jagodziska i krzaki aż w końcu udało się. Wyjechaliśmy na łąki pod Jasieniem, tam było pięknie i choć stromo dało się jechać. Potem Jasień, niby niecałe 200 metrów pionu do podepchnięcia, ale znów koszmar - drzewa po prostu jak zapałki wysypane z pudełka, czasami nie było nawet wiadomo z której strony to obejść.

Więc na przełęczy, tej od której opowiadanie się zaczęło, minęła nam dalsza ochota na trzymanie się grzbietu i darowaliśmy sobie Trójmorski Wierch trawersując go wielce wygodną szutrówką po stronie Morza Czarnego. A takich szutrówek, trawersujących sudeckie grzbiety jest bez liku. Więc dojechaliśmy do schroniska pod Śnieżnikiem (miejscami stromo, ale przejezdne, drogi dobre), tam zjedliśmy po kwaśnicy i przystąpiliśmy do ataku szczytowego. Wpychanie rowerów na Śnieżnik poszło dość gładko i najwyższy punkt programu został zaliczony. Zjechać się nie dało bo było za stromo, ale wkrótce dotarliśmy do wygodnej drogi po czeskiej stronie, i czekało nas sporo do dołu, dobrymi duktami.

Zjechaliśmy do doliny i po minięciu drogi znowu zaczęliśmy wspinaczkę. Wspiąwszy się na łąkę z widokiem rozstawiliśmy nie namiot lecz TARP, czyli prawie nic, nie licząc ważącej 400g płachty i kija przyniesionego z lasu. Do pełnej ultralajtowej rozkoszy brakowało nam tylko tytanowych szpilek. Po wieczornym ognisku ułożyliśmy się w naszym skromnym schronieniu, a że był to tarp dwuosobowy a nas było troje szybko zrobiło się przytulnie i spało się dobrze.

Tuż przed świtem wstaliśmy, zapaliliśmy poranne ognisko i po śniadaniu ruszyliśmy przez kolejne górskie drogi.I tak grzbietami i trawersami dotarliśmy w miejsce wielce urocze, czyli na łąki w okolicach dawnej wsi Hranicky. Tu znowu był punkt wspólny z wycieczką zeszłoroczną, bo przez przełęcz Gierałtowską wróciliśmy do Polski. Niedługo przyszło nam jechać po drodze samochodowej, za chwilę skręciliśmy i Bialski Dukem zaczeliśmy trawersować masyw Czernicy. Droga początkowo wiodła w lesie, ale potem okazała się bardzo widokowa. Dotarliśmy do Stronia Śląskiego i asfaltem wjechaliśmy na Przełęcz Puchaczówka. Dalej drogą Albrechta do Międzygórza, skąd do samochodu było już nie daleko i w dół.



Trasa:
2015-09-26 54km: Długopole Zdrój - Międzylesie - Boboszów (przełęcz Międzyleska) - Opacz (741) - Jasień (935) - Trójmorski Wierch (trawers) - Przełęcz Puchacza (1100) - Mały Śnieżnik (trawers) - Hala Pod Śnieżnikiem - Śnieżnik (1426) - Nad Adelinym Pramenem - Navrsi - NAd Seninkou - Seninka - nocleg na zboczu Zhorela
2015-09-27 86 km... - Medveda Buda - Paprsek - Travna Hora (trawers) - Smrek (1107) - Kowadło (trawers) - Spicak (trawers) - Borovkowy Vrch (trawers) - Hranicky - Przełęcz Gierałtowska - Nowyy Gierałtów - Bialski Dukt - Wielkie Rozdroże - Sucha Droga - Stara Morawa - Stronie Śląskie - Przełęcz Puchaczówka - Droga Albrechta - Międzygórze -Damaszków- - Długopole Górne - Długopole Zdórj
Razem 140 (54+86) km i około 3200 metrów różnicy poziomów.

Udział wzięli: Olga, Meeck i Piła.



Skomentuj >>

inspiracje~rowerzysta4
Wspaniałe opisy wypraw rowerowych - od lat jesteście dla mnie inspiracją tras "rowerowych", sposobu ich komentowania i ciekawych ujęć f ... [dalej]2015-12-06 07:21
Super!~zarazek.bikestats.pl
Sprzęt w koncepcji UL-BP wygląda przepięknie. :) No może pomijając bagażnik, który jakby zaprzecza stylowi. Ale i tak najważniejsze, by pasowa ... [dalej]2015-11-23 11:13
Górskimi Drogami Sudetów cz. 3~PABLO
@wendy Co prawda o gustach się nie dyskutuje, ale ... mnie się akurat podoba. Adaptacja tego co wygodne w terenie i przydatne ze stylu bikepackin ... [dalej]2015-11-02 20:46
Górskimi Drogami Sudetów cz. 3~wendy
Wszystko spoko ale zafascynował mnie rower spakowany w framebaga i saddlebaga.... Jakiż on koszmarnie brzydki! :) Torby UL i do tego bagażnik? P ... [dalej]2015-11-01 23:22
reportaz~Windy
Bardzo ładna historia z gór, które bardzo lubię. Dziękuję.2015-10-21 15:17
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.02201 sek.  optima cennik